sobota, 20 września 2014

Passion i Princess zamiast Cocomo. Marka nowa, kluby te same

Po tym jak władze polskich miast wypowiedziały wojnę klubom ze striptizem, sieć poinformowała, że kończy działalność marki. Na miejscu Cocomo zawisły już jednak nowe szyldy. Po tym jak władze polskich miast wypowiedziały wojnę klubom ze striptizem, sieć poinformowała, że kończy działalność marki. Na miejscu Cocomo zawisły już jednak nowe szyldy.

Kluby ze striptizem pod nazwą Cocomo działały w 23 miastach Polski. W środę władze Sopotu jako pierwsze złożyły w sądzie pozew przeciwko sieci w związku z naruszeniem dóbr osobistych. Jednocześnie Karnowski poprosił pozostałe miasta o przyłączenie się do pozwu.




Klienci budzili się z rachunkami na kilkadziesiąt tysięcy złotych

W całym kraju toczyło się ponad 50 postępowań sądowych przeciwko sieci Cocomo. Klienci klubów twierdzili, że po wypiciu kilku drinków budzili się z rachunkami na kwoty sięgające nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Postępowania zwykle kończyły się umorzeniami z braku dowodów.

Na wrocławskim Rynku od niedawna działały dwa kluby Cocomo: w kamienicy nr 29 (od niecałych dwóch lat) i w kamienicy nr 60 (od lipca). Wstęp do nich kosztował 30 zł, pół litra piwa - 14 zł, drinki dla tancerek - 49 lub 99 zł, a taniec prywatny - 120 zł. Mieszkańcy narzekali nie tylko na samą ich obecność w Rynku, która według nich obniżała poziom zabytkowego centrum miasta, ale też na skąpo ubrane panie z różowymi parasolkami zachęcające przechodniów do wejścia do Cocomo.

W środę sieć Cocomo oficjalnie zakończyła działalność

Prezydent Wrocławia oficjalnie poparł apel Jacka Karnowskiego. - Przyłączę się do niego, albo pójdę w jego ślady. Sam od dłuższego czasu przeciwstawiam się funkcjonowaniu tego typu lokali w centrum miasta. Policja i straż miejska na moją prośbę, podjęły działania kontrolne i interwencyjne. Aktualnie prokuratura zbiera materiał dowodowy w związku z działaniem Cocomo we Wrocławiu. Mam nadzieję, że sprawa znajdzie swój szybki finał w sądzie - powiedział Dutkiewicz w środę.

Tego samego dnia na oficjalnej stronie Cocomo pojawił się komunikat: "Po pięciu latach współpracy informujemy, że w dniu dzisiejszym, tj. 3.09.2014, marka klubów Cocomo kończy swoją działalność". Od tego czasu nie można skontaktować się z pracownikami krakowskiej Agencji Reklamowo-Marketingowej Event, do której należała sieć Cocomo.

Nowe nazwy, ale klub ten sam

Nie minęły dwa dni, a na miejscu klubów Cocomo w całym kraju zaczęły pojawiać się nowe szyldy. Tym razem nazwy są różne: w Warszawie klub będzie nosił nazwę One Night ("Jedna Noc"), w Sopocie Kittens ("Kociaki") i Desire ("Pożądanie"), w Krakowie Pleasure ("Przyjemność") i Wild Night ("Dzika Noc"), a w Poznaniu Touch ("Dotyk") i Temptation ("Pokusa"). - W mojej ocenie chodzi o zmianę nazwy, czyli marki, pod jaką działają kluby, a nie zamknięcie działalności. Kluczem jest słowo "marka". To częsta praktyka, gdy pojawiają się problemy wizerunkowe - powiedział trójmiejskiej Wyborczej mec. Paweł Zieliński, który prowadzi jedną ze spraw przeciwko Cocomo.

"Pasja" i "Księżniczka" zamiast Cocomo

We Wrocławiu nad wejściem do kamienicy nr 29 na Rynku na miejscu Cocomo zawisł szyld klubu Passion. Już wczoraj (pt.) miała się w nim odbyć pierwsza zamknięta impreza. Drugi klub na Rynku prawdopodobnie będzie nosić nazwę Princess. Władze miasta zapewniają jednak, że niezależnie od nazwy będą walczyć z Cocomo. - Prokuratura kontynuuje postępowanie przeciwko Cocomo. Jeśli w tym samym miejscu pojawią się nowe lokale prowadzące podobną działalność, w nich również będziemy prowadzić intensywne działania prewencyjno-kontrolne - zapewnia Arkadiusz Filipowski, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego Wrocławia.

Cały tekst: http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,16592902,Passion_i_Princess_zamiast_Cocomo__Marka_nowa__kluby.html#ixzz3DqzUVqzm

4 komentarze:

  1. JA właśnie trafiłem w ostatnio do jednego z tych klubów (już pod zmienioną nazwą). Z hotelu wyszedłem ze znajomymi ok 21 a o 23 byłem warzywem. Nic nie pamiętam, a nie ukrywam, że potrafię wypić.
    Dobrze że wziąłem tylko kartę (500zł na koncie) i 700zł w kieszeni - jestem rozrzutny jak wypiję, stąd miałem bufor bezpieczeństwa. Nie chcę pomyśleć co by się stało gdybym wziął kartę firmową.... Wróciłem mając 100zł w kieszeni. Sam dobrowolnie kupiłem drinka tancerce - reszty nie pamiętam, więc coś musi być na rzeczy. Na szczęście znajomi widzieli w jakim jestem stanie i mnie zabrali - wcześniej poszli coś zjeść a ja zostałem sam. Nie ma opcji żebym się nawalił w tak krótkim czasie, bo w klubie mało wypiłem a potem nagle tabula rasa. Ze znajomym wypijamy spokojnie 0,7 i jeszcze dobijamy się 0,5 - na dwóch. Szkoda że wcześniej tego nie czytałem. A ktoś kto pisze bzdury że pić to trzeba powinien sam dostać nieświadomkę i wtedy się wymądrzać, próbują analizować co się działo poprzedniej nocy.
    Ale nie powiem - trafiłem na fajną dziewczynę :) Jedyny plus

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę umieścić to co napiszę na swoim blogu, jestem byłym pracownikiem

    Witam was wszystkich pracujących dla Eventu i jak i tych, którzy się nad tym zastanawiają.
    STANOWCZO ODRADZAM!
    Pragnąc was uchronić przed wyzyskiem, oszukiwaniem i poniżaniem opowiem jak to wygląda od kuchni.
    Pracowałam w centrali Eventu więc co nieco wiem w jaki sposób traktuje się tam ludzi.
    1. Po pierwsze firma mami wysokim wynagrodzeniem - jest to już pierwsze kłamstwo, z którym się spotkacie! Rekruterka czy konsultantka które spotkają się z wami na rozmowie same są okradane na każdym kroku i nie otrzymują należytego wynagrodzenia. Niestety mówią na rozmowie to co firma im karze.

    2. W firmie istnieje WSPANIAŁY system przesunięć wymyślony przez tęgą głowę Pana Szybawskiego, dzięki któremu jesteście okradani praktycznie co miesiąc i nigdy nie zobaczycie obiecanej kwoty.

    3, Na czym polega system przesunięć?
    Firma wypłaca tzw tygodniówki, co tydzień jedną czyli zarabiając np 2000 zł co tydzień powinniście otrzymać 500 zł.
    Może tak być przez pierwszy miesiąc, natomiast potem wchodzą przesunięcia które winne trwać 7 tygodni co oznacza że przez kolejne 2, 3 miesiące otrzymujecie co drugą tygodniówkę i w miesiącu z 2000 zł robi się 1000 zł, czasem nawet mniej ponieważ firma ubożeje i nawet tego nie jest w stanie wypłacić.

    4 Firma twierdzi ( to jest kolejne kłamstwo) że pieniądze zabrane wam w przesunięciach zostają zamrożone i otrzymacie je już po odejściu z pracy. Czyli kończycie współpracę i powinniście otrzymywać kasę jeszcze przez 7 kolejnych tygodni tzw "odprawa". I w czym szkopuł?
    Firma nie wypłaca tych pieniędzy pracownikom, którzy odeszli bo jak twierdzi nie stać ich na to. Przekonał się o tym każdy pracownik który odszedł z firmy.

    5. W umowie zlecenie którą podpisujecie z firmą w kwocie waszego wynagrodzenia jest wpisane 220 zł brutto mimo, że umawiacie się na inną kwotę. Zarząd robi to żeby uniknąć płacenia podatków od wyższej kwoty. Dlatego wielu pracowników nie zgłasza się do sądu po zaległe pieniądze ponieważ z góry myślą że sprawa jest przegrana. TUTAJ się mylą sądy doskonale zdają sobie sprawę z takich procederów i walczą o pracownika. Wystarczą świadkowie którzy potwierdzą, ze dana firma działa w ten sposób! I SPRAWA WYGRANA!
    6. Dodatkowo pracuje się po 9 godzin nie po 8 jak w normalnej firmie, przecież wg szefa każdy jest nierobem i trzeba go cisnąć do granic możliwości, punktualne wyjście z pracy niemile widziane.

    7. Personel w klubach jest również źle traktowany i system który opisuję stosowany jest wobec nich tak samo. Dlatego tancerki które są filarem tej firmy i powinny zarabiać bajońskie sumy, zarabiają wielkie g***o.

    Mój komentarz niebawem zostanie usunięty po interwencji Eventowskich pracowników i prawników, którzy uderzą do administratora strony. Mam nadzieję że jednak jak najwięcej z Was go przeczyta i przejrzy na oczy.
    Ps. PROŚBA DO REKRUTEREK których zadaniem jest przeglądanie for internetowych w poszukiwaniu "takich perełek" udajcie, że tego nie widziałyście bo jak dobrze wiecie taka jest smutna prawda i uciekajcie same stamtąd jak najszybciej, bo stać was na coś naprawdę dużo lepszego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przesłuchać pracowników którzy obsługiwali klienta oszukanego na milion złotych a sprawa od razu się wyjaśni szampan za 1499 nagle zmienia się w szampana za 14999 jak to możliwe czy to czary , nie ale policja musi przestać współpracować z bandytami .

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak byłem w Krakowie . Przepiękną dziewczynę wziąłem na prywatny pokaz.
    Brr drogo jak diabli ale co przeżyłem z tą ślicznotką to moje. Wspaniała dziewczyna .

    OdpowiedzUsuń