poniedziałek, 2 czerwca 2014

Promotorki Cocomo: "Córki diabła", 100 zł kary za brak makijażu

- Najniższa kara to 100 zł. Dostała ją koleżanka, ponieważ chciała skończyć pracę wcześniej z powodu bólów menstruacyjnych. Nazywano nas prostytutkami. Osoby wierzące mówiły, że jesteśmy córkami diabła, bo kolor, jaki dominuje w klubie - czerwień - wyraźnie do niego nawiązuje - opowiada była promotorka, czyli dziewczyna z parasolką naganiająca klientów do Cocomo
Nocne kluby sieci Cocomo działają w kilkunastu miastach całej Polski. Zazwyczaj w najbardziej reprezentacyjnych miejscach - w Gdańsku (w bocznej od ul. Długiej), w Sopocie (w pobliżu ul. Bohaterów Monte Cassino - na Powstańców Warszawy), w Krakowie już dwa Cocomo są na Drodze Królewskiej. W Lublinie klub mieści się na deptaku przy Krakowskim Przedmieściu 26.





Rozmawiamy z X (zastrzegła imię i nazwisko do naszej wiadomości) o jej pracy dla lubelskiego klubu go-go.

Karol Adamaszek: Jak Cocomo szuka pracowników?

- Potrzebowałam pieniędzy, bo się uczę, zresztą jak większość dziewczyn z Cocomo. W internecie znalazłam ogłoszenie. Szukali promotorki do klubu dla młodych ludzi. Wynagrodzenie 600-700 zł tygodniowo. Koniecznie trzeba było wysłać swoje zdjęcie. Tak zrobiłam. Po kilka dniach przyszło zaproszenie na rozmowę.

Do klubu ze striptizem.

- Nie. Do siedziby firmy Event, która klubami zarządza. Mieści się także na deptaku, na Krakowskim Przedmieściu. Zachęcono mnie tym, że dostanę umowę o pracę, 10 zł za godzinę lub więcej, w zależności od efektów, i że będę miała elastyczne godziny pracy. Dopiero pod koniec bardzo miłej i profesjonalnej rozmowy usłyszałam, że chodzi o Cocomo. Zdziwiłam się, ale od razu powiedziano mi, żebym dla pewności sobie obejrzała lokal. Nabrałam zapału i poczułam się w pewien sposób wyróżniona spośród innych kandydatek, bo wiem, że z góry odrzucano dziewczyny z nadwagą czy po prostu mało atrakcyjne. Zapewniano nas, że jest to klub z klasą, pełen kultury i nie dla każdego. Proponowano nam ochronę, monitoring i ewentualną pomoc ochroniarzy w momencie, gdy ktoś np. będzie nam chciał wyrządzić krzywdę.


Od razu została pani promotorką?

- Ulotkarą - tak się u nas się mówiło. Przed dwa pierwsze dni takiego stażu chodziłam po deptaku z doświadczoną promotorką. Główna menedżerka powiedziała, że młodsze dziewczyny mają się uczyć od starszych. Jedna z promotorek była miła, kokietowała przechodzących mężczyzn. Inna z kolei uważała, że należy wyłapywać tych, którzy w nocy wypłacają pieniądze z bankomatu. Co do bankomatów, miałyśmy taką zasadę - jeśli widzimy faceta, który wypłaca pieniądze, mamy do niego podejść i zaproponować mu wejście do klubu nawet za darmo. Podobnie z pijanymi. Gdyby ktoś się zastanawiał, dlaczego dziewczyny nawet zimą potrafią stać do siódmej rano i zapraszać zataczających się klientów, chodziło tylko o to, żeby sprowadzić jak najwięcej ludzi po alkoholu. Tacy chcą się bawić, a większość dyskotek czy barów jest już zamknięta. W ramach promocji oferowałyśmy im wejściówki nawet po 10 zł albo proponowałyśmy wejścia grupowe, np. w grupie sześcioosobowej. Cztery osoby wchodzą po 20 zł, a dwie za free.

Ile kosztuje bilet do Cocomo?

- 30 zł. Za to można wejść i popatrzeć na tancerki, bo kręcą się na rurach przez cały czas, częściowo rozebrane. Jeśli jednak ktoś chciał prywatnego striptizu, to za trzyminutowy taniec musiał zapłacić 200 zł. Zostawał z tancerką sam na sam, a ona rozbierała się do naga. Za najdroższy taniec - o ile mi wiadomo - płaciło się 900 zł. Trwał ok. 9 minut i można było wtedy robić, co się chce.

Oczywiście zawsze trafiali się klienci, którzy dzięki promocjom wchodzili za darmo, a potem nie zamawiali ani drogich drinków, ani prywatnych tańców. Hostessy i tancerki miały potem pretensje do promotorek, że naganiają kogoś takiego. Wielokrotnie słyszałam teksty, że striptizerkom się nie chce tańczyć za "tysiaka" tygodniowo albo nie mają zamiaru rozbierać się dla bezzębnego dziada, który postawił im najtańszego drinka.

Promotorki zarabiały obiecane 600-700 zł tygodniowo?

- Z początku wyglądało to naprawdę obiecująco. Przez pierwsze dwa tygodnie przepracowałam raptem cztery dni po 4-5 godzin, ale zarobiłam 400 zł. Jako promotorka za każdego klienta, który kupił bilet za 30 zł, dostawałam 17 zł. O ile wiem, to się nie zmieniło.

Potem było już gorzej. Okazało się, że nie ma mowy o elastycznych godzinach pracy. Miałam naganiać klientów przez 9 godzin dziennie. Jedyne, co mogłam, to wybrać sobie, czy chcę stać od godz. 19 do 4 rano, czy od godz. 20 do 5.

10 zł za godzinę płacono mi dopiero, gdy wprowadziłam do klubu około 15 klientów. Wszystko było zapisywane i na tej podstawie przygotowywano wypłatę tygodniówki. Jeśli ktoś nie wprowadził 15 osób, ale mniej niż sześć, dostawał 7 zł za godzinę. Koleżanka raz nie dość, że nic nie zarobiła, to musiała jeszcze odrobić 150 zł kary.

Za co karano?

- W umowie, którą podpisałam, tego nie określono. Kary można było dostać za wiele "przewinień". Kiedyś szefowie klubu polecili nam - a były ze mną jeszcze cztery koleżanki - że w ciągu nocy mamy wprowadzić 50 klientów. A udało nam się 45. Potrącono nam po 150 zł z tygodniówki. Koleżanka musiała to właśnie odpracować.

Najniższa kara to 100 zł. Tak została ukarana inna dziewczyna, która chciała skończyć pracę wcześniej z powodu bólów menstruacyjnych. Karano też za źle związane włosy albo zbyt rozczochrane, za brak makijażu i odpowiedniego stroju, płaskie obuwie.

Płaskie?

- Obowiązkowe były szpilki lub koturny z minimum 4-centymetrowym obcasem. Zimą musiałyśmy mieć białą kurtkę i czarny dół, najlepiej obcisłe legginsy. Wiosną czarną skórzaną kurtkę.

Seks?

- Panowie wielokrotnie pytali o seks i proponowali nam nawet pieniądze. Taktyka była taka, by delikatnie zasugerować, że jest możliwy seks, choć oczywiście była to nieprawda. Chodziło to, by klienta zachęcić do wejścia. Poza tym na wszystkie pytania o seks ze striptizerkami mieliśmy tłumaczyć, że w lokalu jest to niemożliwe, ale klub nie ma wpływu na to, co tancerka robi po pracy... Takie mruganie okiem.

Kto was pilnował?

- Wszystkich technik manipulacyjnych, polowań na pijanych i wypłacających kasę z bankomatu uczyły mnie bardziej doświadczone dziewczyny. Zdarzały się wśród nich 18-19-latki.

A ochroniarze?

- Pamiętam, że były sytuacje, gdzie w trakcie bójek czy interwencji policji miałyśmy dalej pracować. Koordynatorka krzyczała, że mamy wracać do pracy, nie zwracając uwagi na bijatyki, bo niby mamy ochronę i zawsze możemy ją wezwać, gdy się boimy. Gdy wybuchła afera z dosypywaniem środków narkotyzujących do drinków, przeszukiwane były tylko nowo przyjęte dziewczyny. Co ciekawe, nie przeszukiwano kelnerek i tancerek, które już dłuższy czas tam pracowały, a to one miały większy dostęp do klientów niż my, promotorki.



Dlaczego pani odeszła?

- Wielokrotnie byłam wyzywana, gdy stałam na deptaku. Nazywano nas prostytutkami. Osoby wierzące mówiły, że jesteśmy córkami diabła, bo kolor, jaki dominuje w klubie - czerwień - wyraźnie do niego nawiązuje. Tych tekstów było mnóstwo. Ludzie często nas zaczepiali, żeby się pośmiać. Jako promotorki nie miałyśmy prawa zejść z koleżankami na przerwę, gdy nie wprowadziłyśmy przynajmniej pięciu klientów. Z dziewczynami wielokrotnie prosiłyśmy o te 15 minut przerwy na 9 godzin, żeby siąść i dać odpocząć nogom.

Bez toalety?

- Puszczano nas tylko na siku. W zimie stałyśmy długo na mrozie, ale herbatę podawano tylko tym promotorkom, które pracowały najdłużej i bardzo dobrze znały się z koordynatorkami. Nowe dziewczyny nie czuły się komfortowo, wręcz odrzucone. Jeśli dziewczyna przychodziła tylko na weekendy, wtedy odbierano jej podstawę, czyli stawkę godzinową, i utrzymywała się tylko i wyłącznie z tego, po jakiej cenie sprzeda bilety.

Nikt nie protestował?

- Bywało bardzo wiele sytuacji, gdzie dziewczyny buntowały się, bo chciały pojechać do rodziny na święta czy sylwestra. Nie było takiej możliwości. Zdziwiło mnie, że w Boże Narodzenie czy Wielkanoc można mieć tupet i otwierać swój lokal.

Można powiedzieć, że Cocomo było czynne każdego dnia i o każdej porze bez względu na sytuację i święto. Miałyśmy być zawsze dostępne. Czułam, że się mną pomiata i wysługuje. Przejrzałam na oczy, że byłam wyzyskiwana i traktowana jak zwykły niewolnik, a za pracę w bardzo ciężkich warunkach zarabiałam marne grosze. W dodatku były problemy z wypłatą. Wysyłano SMS-y z firmy Event do moich koleżanek, że mają się po nią zgłosić, a na miejscu okazywało się, że mogą dostać 7 albo 9 zł za pracę przez cały tydzień! Jakoby dlatego, że czegoś nie policzono, coś im potrącono i były różne niejasności.

Gdy już zrezygnowałam, firma całkowicie zlekceważyła wypłaty. Zaczęto się tłumaczyć, że należy czekać 4 tygodnie, w rzeczywistości moja znajoma czekała siedem.



NOCNY KLUB POD SPECJALNYM NADZOREM

Nocny klub ze striptizem zajął za dużą część kamienicy przy Krakowskim Przedmieściu. Będzie musiał się wyprowadzić z drugiego piętra. Dlaczego? - Powinny być tam mieszkania. Przeznaczenie pomieszczenia zmieniono niezgodnie z prawem - zdecydował powiatowy inspektorat nadzoru budowlanego.

Prokuratury w Lublinie i innych miastach zajmują się też przypadkami klientów Cococmo, którzy budzili się tam rano z gigantycznymi rachunkami. Rekordzista, prezes jednej z państwowych firm, wydał w poznańskim lokalu aż 970 tys. zł. Zawsze było podobnie: ktoś pił alkohol, płacił za usługi, ale zarzekał się, że nie wiedział, jak wysokimi kwotami obciążana jest jego karta płatnicza.

W Lublinie 4 września ub. roku finansista z Warszawy wydał kartą debetową prawie 58 tys. zł. 1 stycznia w klubie był Norweg. Zapłacił 25 tys. zł. Obaj nie kwestionowali, że byli w lokalu, ale twierdzą, że nie wydali na alkohol aż tyle.


Cały tekst: http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,16059848,Promotorki_Cocomo___Corki_diabla___100_zl_kary_za.html#ixzz33Sjeintv

18 komentarzy:

  1. ja jestem też promotorka i nigdy ale to nigdy nie dostałam zadnej kary pracuje tu od ponad 1,5 roku, :) wiec nie wiem co Ci powiedziała koleżanka, a moze cos zrobiła głupiego i nie chce Ci prawdy powiedzieć, za takie rzeczy nie dostaje sie kar - poza tym dostajesz nagrody za dobre wyniki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nagrody ? Niby jakie ? Owszem czasem były konkursy. Ale nic specjalnego. Więcej było kar na przykład za nie podejście do mężczyzny albo za buty.

      Usuń
    2. Jakie nagrody? Też byłam promotorką i to całkiem nie dawno. Złożyłam wypowiedzenie po tygodniu gdyż pracowałam dzień w dzień bez dnia przerwy od 20 do 3 a nawet dłużej. Stałam na deszczu i mrozie kiedy moja Koordynatorka przesiadywała w taksówce znajomego. Do dziś nie dostałam umowy z powrotem a o jakichkolwiek pieniądzach mogę zapomnieć gdyż moja wypłata została wstrzymana dlatego, że nie przyszłam do pracy dostarczając L4.. jeden wielki syf.!

      Usuń
    3. Nagrody??? Pracowałam tam 1, 5 roku i nigdy obiecanych premii za utargi nie zobaczyłam. A byłby to nie małe pieniądze. I te osoby ktore piszą, że nie ma kar "proszę nie osmieszajcie się"!!!

      Usuń
  2. a ja wam polcem mi sie na maxa podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja jestem promotorką i będę się szkolic na kelnerkę bo mi się podoba i kasa jest ok :))

    OdpowiedzUsuń
  4. nie ma żadnych kar ! ja nigdy nic podobnego nie dostałam jak pracowałam jako promotorka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei zostałam zaproszona do Eventu w Sopocie na rozmowę na stanowisko hostessy. Od razu pokazali mi zdjęcia jak będę miała obowiązek wyglądać (krótka, obcisła sukienka, szpile, mocny makijaż, nowa fryzura), poinformowano mnie, że na pierwszy tydzień mam sobie taką kupić albo od kogoś pożyczyć a moja pierwsza tygodniówka pójdzie na kupno nowych sukienek, butów i kosmetyków, zrobienie paznokci i nowej fryzury. A na zakupy pójdzie ze mną managerka i wszystko dla mnie wybierze. Potem na pytanie czy muszę koniecznie się tak mocno malować, bo na co dzień w ogóle się nie maluję. Dostałam odpowiedź, że będę musiała nauczyć się malować, bo inaczej będę płacić kary. Karę zapłacę też za nie przyjście do pracy (nawet to zapowiedziane a zwolnienia L4 się dla nich nie liczą). Potem pani jakby się zorientowała, że powiedziała coś nie tak i poprawiła się, że oczywiście jak nie będę robić głupot i będę posłuszna wobec managerki to raczej nie wlepią mi żadnej kary. Po takiej dawce informacji podziękowałam i wyszłam. Pani z Eventu dzwoniła potem jeszcze do mnie i próbowała mnie namawiać i chciała rozmawiać z moim chłopakiem żeby on też mnie namawiał. Masakra.

      Usuń
  5. dziwne rzeczy sa wypisywane szok :) hehehhe smiac mi sie chce, sama sie zgodziłam na prace lekko sie bałam ale - mnie ma czego, jak chce zaobic dobrze to była dla mnie najlepsza oferta :) miałam na zmywaku obic za 6 na reke a tak mam dziennie ok 200 zł wiec jest czad, a wlasnie nic z podobnycn rzeczy nie widziała mi nie słyszam, nie wiem co co takie głupoty piszecie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawajcie nam kase a nie wypisujecie na forach!!!! Zarabiamy dla was! Gdzie moja kasa?? Tylko kary, durne zasady a wlasnych pracownikow oszukujecie! Wkoncu poodchdzą i skonczy sie cocomo....

      Usuń
  6. Popieram dziewczynę wypowiadającą się przede mną . Też pracuje już kilka miesięcy jako promotorka.Praca jak każda inna promocja w hipermarkecie . Tylko lepiej płatna godzinówka plus prowizja :-) . O żadnych karach nie ma mowy . A fakt że są wyznaczone progi np ilość sprzedanych proszków czy wprowadzonych Klientów jak dla mnie to to samo! różnica w tym ,że w hipermarkecie jak więcej proszków sprzedacie nie dostaniecie wyższej stawki za godzinę a tutaj tak! Jeśli jest się dobrym i chce się pracować to zaprosić 10 Klientów przez 5 godzin to moim zdaniem bardzo mało !

    OdpowiedzUsuń
  7. Potwierdzam to co przeczytałam, jedno wielkie oszustwo. Promotorki robią na wszystkich a same mają z tego wielkie g*wno. Wiem bo sama się skusiłam na rzekome szkolenie za które za każdy dzień miałam dostać 50zł. Jednak widząc co to za praca i ile zarabiają koleżanki promotorki postanowiłam zrezygnować. Niektóre czekały na wypłaty bo niby jakieś przeskoki że w ten miesiąc dostaną za tamten i takie kręcnie. Na szkoleniu byłam tydzień w kwietniu, mamy lipiec a pieniędzy dalej nie widać. Pani M. z biura zmieniła numer a na pytania o pieniądze za szkolenie odpowiadała, że wypłaty szkoleniowe zostały wstrzymane. Jakim prawem ja się pytam!!!! Kto mi wróci za drogę? Byłam w krynicy nie polecam. jedna wielka ściema!! Dziewczyny zastanówcie się milion razy zanim przyjmiecie i podpiszecie u nich jakąkolwiek umowę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj Martuś chyba Ty wypisujesz takie bzdury- koordynatorka promotorek, śmiech, dostajesz kase za nasz wejscia, stoisz z Kingusią na pierdołkach i nic więcej, taka prawda! Nie szanujesz dziewczyn które siódme poty z siebie wyciskają zeby ktoś wszedł, nie potrafisz zarządzać ludzmi ale rządzić owszem, strasząc karami fajnie dochodzi się do celu, Kary w tym klubie-normalka, kare możesz dostac za wszystko taka prawda dlatego wszystkie dziewczyny uciekają, w końcu ile można? Nagrody, smiech na sali nie dość że klub okrada klientów to i również pracowników!!! Gra nie warta świeczki

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy ktos kojarzy nazwe "Amazing Deluxe"?

    OdpowiedzUsuń
  10. A wiecie co między innymi należy do obowiązków pracowników biur EVENT. Chodzenie po forach i blogach internetowych i wypisywanie pozytywnych komentarzy na temat firmy, klubów cocomo i pracy w nich, żeby jednak udało się jakieś nowe głupiutkie dziewczyny zwerbować do pracy. Żenada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, przez takie komentarze w sieci zgodziłam się pojechać na szkolenie do Krakowa. Byłam tam tydzień, jakieś 3 miesiące temu, szkolenia nie przeszłam, ale powiedzieli mi że pieniądze dostanę. Zmarnowałam dużo kasy na dojazd, życie tam, ubrania do pracy i nikt mi tego nie oddał.

      Usuń
  11. Fakt ze tak jest...ja jestem tancerka i na kase czekam juz grubo ponad miesiac...:/ kary tez mamy...za siedzenie na kanapie wiecej niz dwie, za spoznienie na rurke, za nieidealnie gladkie nogi, za niezmienienie stroju iles tam razy...i za pierdolu rozne. Dziewczyny dostaja wyplaty z opoznieniem, i to w ratach...trzeba sie upominac o nie, dzwonic,pisac...no i czas pracy wcale nie jest elastyczny!! Trzeba pracowac conajmniej 5 nocy w tygodniu zeby dostac 45% zarobkow a jak ktos pracuje mniej to dostanie marne 25% .... czyli praca weekendowa juz sie nie oplaca...ogolnie klub sam w sobie zenujacy no ale jak widze nawet dla zdesperowanych osob juz sie to nie oplaca... jak narazie dolozylam tylko do tego biznesu... klub poprostu nie placi pracownikom!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kary to norma . Jako tancerka mozesz dostac nawet 10 tys kary. Jak sie zwolnisz bez wypowiedzenia smiesznej umowy w ktorej nie ma okreslonego okresu wypowiedzenia to blokuja Ci wyplaty, jesli zachowasz dwa tygodnie wypowiedzenia to tez kasy nie zobaczysz, bo jak smialas sie zwolnic! Wiem co pisze, nie pracuje od dwoch miesiecy a firma event nie wyplacila mi do tej pory ani zl. Dodam jeszcze, ze praca w clubie wyglada jak praca w obozie pracy.

    OdpowiedzUsuń